Strasznie pada , kurtki i wszystko mokre ale co tam. Na pace jest już wygospodarowane miejsce na mokre rzeczy a my przebrani ruszyliśmy o 9:20 w dalsza drogę. Teraz czeka nas Lackowa 225 km do celu.
LACKOWA 997
BESKID NISKI
START 14:35-> WEJŚCIE 15:42
-> ZEJŚCIE 16:35
Lackowa to pierun nie z tej ziem i góra inna niż wszystkie. Najpierw się schodzi a potem wchodzi pod pionową ścianę. Deszcz leje , leje i leje, Lackowa opływa gliniastym błotem. Buty mokre po kilkuset metrach walki. Nie mamy już nic do stracenia.Od samego początku zapitalamy ale chyba nie da się tego zrobić szybciej niż 6 dni- zwłaszcza w ulewę. Wszystko mokre kurtki służą już tylko do zatrzymywania ciepła. Na Lackowej jesteśmy tylko chwilę , robimy fotę i uciekamy. Wszystko płynie ale my się nie poddajemy. To nasz 3 szczyt. Po zejściu myjemy się w kałuży i przebieramy w suche . Zła wiadomość jest tylko taka , że cieknie szyberdach w samochodzie. Siedzę z pokrowcem na plecak na kolanach jakby to powiedział Jacek MASAKRA.
Czas wejścia:
DAREK 59’
JACEK 59’
AGA 1h5’
Magda 1 h7’
Czas zejścia:
1 godzina
17:48
W drodze do Jaworek ekipa zjadła w aucie ale wyrósł nam na drodze Mc Donalds- czas się pokrzepić. Magda Tortilla, Darek Wieśmak Jacek – burger , Aga herbata i Jedziemy dalej. Prowadzi znowu Darek.